Mnie już tak bardzo zwycięstwo nie cieszy, z każdym kolejnym tygodniem dźga mnie w serce boleśniej O interpretacji i wykonaniu utworu przez Lenę pisałam wiele razy, a dokładniej to nie ma, o czym pisać, bo interpretacji i wykonania nie było. Piosenka rzeczywiście skomponowana zacnie, lecz nie jest to piosenka, przynajmniej nie dla mnie, która mogłaby się swoją świetnością wpisać w historię Konkursu. Szybo się nudzi, szybko o niej zapominam, nic nie czuję, ot kolejna z zestawu. Do dziś nie opuszczają mnie przerażające obrazy z Leną w roli zwyciężczyni, feee
Moja ocena: piosenka - 4, występ - 0, razem - 1/6

W zasadzie to było bardzo zaskakujące zwycięstwo, bo chociaż Niemcy mieli silną piosenkę i przodowali w sondażach, to po latach fatalnych startów ciężko było uwierzyć w to, że kraj z big 4 może wygrać Eurowizję. Jeśli ktoś przed wyborem "Satellite" powiedziałby mi, że stawia w ciemno, że w tym roku wygrają Niemcy, to bym pomyślał, że nie zna realiów Eurowizji. Ja uważam, że dobrze się stało, wygrał naprawdę znakomity utwór, który stał się hitem w całej Europie. Co do umiejętności wokalnych Leny... Zgodzę się, że momentami nie brzmiało to najlepiej, ale nie uważam, żeby zniszczyła całą piosenkę. Nie było to wykonanie godne zwycięzcy, to fakt, ale w finale mało kto zaśpiewał poprawnie, więc można było się tego spodziewać. Nie zgodzę się z czesto stawianą tezą, że Lena na scenie była swobodna i tym zyskała sobie sympatię widzów. Jak dla mnie miała wymalowany stres na twarzy, co przerzuciło się również na wokal. Zrobiła jednak swoje, ten utwór można było zniszczyć rozbudowaną choreografią, prezentacją, Lena tego nie zrobiła. Całościowo jak dla mnie wypada to na plus.

4/6

Właściwie wszystko już na ten temat wypowiedziałem. Wygrana, która mi nie przeszkadza, głównie dlatego, że wygrała sympatyczna piosenka z kraju, którego nikt nie posądzałby o wygranie Eurowizji (nawet jeśli kiedykolwiek spodziewałbym się wygranej Big4, to Niemcy byłyby ostatnim krajem, który wziąłbym pod uwagę). Wykonawczyni natomiast nie jest dla mnie wokalistką, tylko pewnym fenomenem, zjawiskiem, konstruktem mentalnym, czy jak to tam jeszcze można nazwać. Przyszła znikąd, była, wygrała, ok, natomiast nie istnieje w mojej świadomości dalej. I tak istniała o rok za długo, bo gospodarze postanowili uraczyć nią Europę po raz kolejny. Dla Niemców to pewnie dobrze, bo wykonała tak luźną wersję tej piosenki, że Europie się spodobało. Nie sądzę, by rywalka z preselekcji z bardzo ładną, aczkolwiek zdecydowanie mniej frywolną interpretacją "Satellite" osiągnęła w Oslo taki wynik.

4+ / 6